Kiedy samolot odbywający rejs nr 609 przy trzeciej próbie wzbicia się w powietrze wypadł z drogi startowej i rozbił się o stojące w pobliżu zabudowania, na włosku zawisło istnienie jednego z najpotężniejszych klubów w historii futbolu.
Życie straciły 23 osoby. Grono to utworzyli:
- piłkarze Manchesteru United (Geoff Bent, Roger Byrne, Eddie Colman, Duncan Edwards (przeżył katastrofę, ale zmarł w szpitalu 15 dni później), Mark Jones, David Pegg, Tommy Taylor, Liam "Billy" Whelan);
- członkowie sztabu szkoleniowego (Walter Crickmer (klubowy sekretarz), Tom Curry (trener), Bert Whalley (szef trenerów));
- dziennikarze (Alf Clarke -
Manchester Evening Chronicle, Donny Davies -
Manchester Guardian, George Follows -
Daily Herald, Tom Jackson -
Manchester Evening News, Archie Ledbrooke -
Daily Mirror, Henry Rose -
Daily Express, Frank Swift -
News of the World, Eric Thompson -
Daily Mail);
- personel pokładowy (kapitan Kenneth "Ken" Rayment. (przeżył katastrofę, zmarł trzy tygodnie później w wyniku rozległych uszkodzeń mózgu), Tom Cable (steward));
- inni pasażerowie (Bela Miklos (agent biura podróży), Willie Satinoff (kibic, bliski przyjaciel Matta Busby‘ego)).
Choć dziś ta przeszłość może wydawać się zamierzchła, należy zdać sobie sprawę, iż jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w historii klubu z Old Trafford stało się jednocześnie przyczynkiem do jego odrodzenia.
Do dziś kibice na całym świecie kojarzą piłkarzy z diabełkiem na czerwonej koszulce z niezłomnością, hartem ducha oraz walką do ostatniej kropli potu. To właśnie sir Matt Busby stał się przewodnikiem i największym autorytetem dla sir Alexa Fergusona. Duncan Edwards był jednym z najlepiej zapowiadających się piłkarzy swojego pokolenia, podobnie jak obecny kapitan, Wayne Rooney. Każdy mecz swojego ukochanego zespołu ogląda z trybun żywa legenda, sir Bobby Charlton, który wyszedł cało z tej koszmarnej katastrofy.
Być może trudno w pełni utożsamić się z wydarzeniem mającym miejsce 58 lat temu, jednak warto, choć na chwilę, zatrzymać się i wspomnieć ludzi, którzy stracili życie w służbie swojemu klubowi. Klubowi, który wszyscy kochamy. Gdyby nie Dzieciaki Busby‘ego, nie byłoby Manchesteru United jaki dziś znamy. Gdyby nie tamta lutowa noc, niezłomność Manchesteru United być może nigdy nie stałaby się przedmiotem legendy.
Młodość. Odwaga. Wielkość. Tak brzmi motto Manchesteru United. To właśnie wielu młodych ludzi straciło życie 58 lat temu w Monachium. To właśnie ten klub odnalazł w sobie i w kibicach wystarczająco dużo odwagi, by powstać z kolan. By przywrócić mu utraconą w jednej sekundzie wielkość.
Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółami katastrofy na lotnisku München-Riem. Więcej informacji można znaleźć
TUTAJ.
Zachęcamy także, w tym szczególnym dniu, przeczytania notki, dotyczącej tego, jak w tych trudnych czasach Real Madryt pomógł Manchesterowi United. Znajdziecie ją
TUTAJ.
W tym roku przygotowaliśmy również serię pt.
Dziennik monachijski, przybliżającą wydarzenia z udziałem Manchesteru United z sezonu 1957/1958. Można ją znaleźć
TUTAJ.