Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

"Finał Ligi Mistrzów najlepszym momentem w mojej karierze"

» 14 marca 2018, 22:41 - Autor: Rio5fan - źródło: fourfourtwo.com
Edwin van der Sar zgodził się odpowiedzieć na pytania internautów zebrane przez FourFourTwo. Holender w tak skonstruowanym wywiadzie opowiedział między innymi o swoich odczuciach z finału Ligi Mistrzów w Moskwie czy powodach, dla których opuścił Juventus na rzecz Fulham.
» Edwin van der Sar bronił barw Manchesteru United w latach 2005-2011
Czy zawsze marzyłeś o byciu bramkarzem? Czy pamiętasz pierwszy raz, gdy wszedłeś do bramki?

Przez pierwsze półtora roku grałem w polu. Pewnego dnia nasz bramkarz się nie pojawił, więc trener wyznaczył do bronienia mnie, ponieważ byłem najwyższy. Poszło mi bardzo dobrze i tak już zostało. Przez wiele lat grałem dla amatorskiego klubu VV Noordwijk i nie sądziłem, że moje marzenie o zostaniu profesjonalnym piłkarzem się spełni. Gdy miałem około 19 lat, zainteresowała się mną Sparta Rotterdam. Miałem tam być trzecim bramkarzem. Klub zaoferował jednak tylko pokrycie kosztów przejazdów, więc pozostałem w Noordwijk. Kilka dni później dostałem telefon z Ajaxu z propozycją podpisania kontraktu. Zdecydowałem się na ten krok.

Jakie są twoje przemyślenia dotyczące roli bramkarza-libero? Zawsze dobrze grałeś nogami. Czy to ty zainspirowałeś ten ruch?

W latach 90-tych rozwinęliśmy w Ajaxie system gry, który rzeczywiście uwzględniał budowanie akcji w ten sposób. To może być pomocne, jeżeli decydujesz się na określone rozwiązania. Czasem myślę, że ludzie przywiązują do tego zbyt dużą wagę. Najważniejszym zadaniem bramkarza jest zatrzymywanie piłki przed wpadnięciem do bramki.

Louis van Gaal bywał ekscentryczny podczas swojej pracy w Anglii. Czy tak samo było w Ajaxie?

Van Gaal nie zmienił się zbyt mocno pod względem sposobu radzenia sobie z prasą czy zachowania podczas prywatnych spotkań. Odwiedziłem go podczas jednej z sesji treningowych Manchesteru United i zobaczyłem człowieka z pasją, który nieustannie dążył do poprawy umiejętności swoich zawodników. W ten sposób postępował z piłkarzami. Główne elementy jego treningów i ogólnych reguł wciąż są dla mnie bardzo wyraźne, nawet po tylu latach.

Czy uważasz, że kolejny holenderski zespół zdobędzie trofeum Ligi Mistrzów? Niestety, obecnie nie jest to zbyt prawdopodobne.

To trudne, bardzo trudne. Nawet w moich czasach, czyli 20 lat temu, było to wielkie osiągnięcie. Wówczas występował jednak tylko jeden klub z danego kraju, co łącznie dawało 16 zespołów w finałowych fazach turnieju. Uważam, że w nowym modelu romantyzm tych rozgrywek gdzieś przepadł. Nawet w przypadku wprowadzenia nowych zasad, spodziewam się, iż wielkie kluby z ogromnymi budżetami wciąż będą dominowały.

Drużyna Ajaxu była pełna zawodników, których chciał u siebie mieć każdy klub w Europie. Z kim o twój podpis na kontrakcie musiał rywalizować Juventus?

Kiedy odszedłem z Ajaxu w 1999 roku, pojechałem do Liverpoolu i rozmawiałem z Gerardem Houllierem. Pokazano mi Anfield i poznałem prezesa klubu oraz kilku zawodników. Bardzo dokładnie to sobie przemyślałem. Kiedy nadeszła oferta Juventusu, stwierdziłem, iż gra we Włoszech będzie dla mnie większym wyzwaniem. Kiedy już miałem złożyć podpis na dokumentach, odezwał się Manchester United! Wówczas odbyłem rozmowę z bratem sir Alexa Fergusona, mimo że byłem gotowy na dołączenie do Juve. Podobała mi się myśl o przeprowadzce do miejsca o zupełnie odmiennej kulturze i sposobie gry. Transfer do klubu Serie A był dla mnie podróżą w nieznane.

Jakim zagraniem podczas twojego pobytu w Juventusie najbardziej zachwycił cię Zinédine Zidane? Jaki był jako osoba?

Był normalnym, rodzinnym facetem. We Włoszech także są celebryci z niezłymi samochodami i drogimi ubraniami. Zidane był normalny. Zwykle chodził z dżinsach i białej koszulce. Twardo stąpał po ziemi, choć miał niesamowite umiejętności. Jeżeli podałeś do niego piłkę niedokładnie, on zawsze potrafił ją błyskawicznie opanować. Dokładnie wiedział, co się wokół niego dzieje i potrafił podać wszędzie. Czasem wydawało się, że z piłką przy nodze był szybszy niż bez niej.

Co powiedziałeś Arielowi Ortedze tuż przed tym, jak uderzył cię głową i obejrzał czerwoną kartkę podczas Mistrzostw Świata w 1998 roku?

Ortega próbował wymusić rzut karny poprzez przewrócenie się o nogę Jaapa Stama. Kiedy się podnosił, pochyliłem się nad nim i „zakwestionowałem jego pochodzenie”. Zirytował się i nieco zbyt szybko podniósł z boiska!

Czy masz jeszcze koszmary dotyczące rzutu karnego Francesco Tottiego na Mistrzostwach Europy w 2000 roku? Czy sądzisz, że mogłeś obronić ten strzał? Jak bardzo bolesna była taka porażka w półfinale?

Sposób wykonania rzutu karnego nie był najtrudniejszy do przeżycia. Gol to gol, sposób jego zdobycia nie ma znaczenia. Nie, jeśli miałbym mieć koszmary, to bardziej związane ze wszystkimi rzutami karnymi, których nam nie udało się wykorzystać. Zmarnowaliśmy dwie jedenastki w regulaminowym czasie gry i kolejne trzy w konkursie rzutów karnych. Francesco Toldo obronił trzy strzały. Dwa Franka de Boera, a Patrick Kluivert trafił w słupek. Piłka, którą kopnął Jaap Stam, prawdopodobni nadal znajduje się w górnych rzędach trybun! Zmarnowaliśmy pięć czy sześć rzutów karnych. To zbyt duża liczba, jeśli chcesz dojść do finału...

Jak się czułeś przegrywając rywalizację z Gigim Buffonem w Juve? Patrząc wstecz, uważasz, że działacze Juventusu dokonali dobrego wyboru? A może powinni trzymać się ciebie?

To nie wydarzyło się w szczególnie miłych okolicznościach. Muszę jednak przyznać, że w Juventusie nie osiągnąłem poziomu, który wcześniej prezentowałem w Holandii. Latem 2001 roku poprosiłem o spotkanie, ponieważ chciałem się dowiedzieć o planach klubu na kolejny sezon. Działacze powiedzieli, że chcą sprowadzić jednego czy dwóch graczy. Zapewnili jednak, że nie mam się czym martwić. Prawdopodobne tydzień później sprowadzili Buffona za 30 milionów funtów. Oczywiście, transakcja musiała mieć miejsce od pewnego czasu. Działacze zdecydowali, by nic mi nie mówić. Była to więc niespodzianka, a ja zacząłem się rozglądać za nowym klubem.

Kiedy zdecydowałeś się na podpisanie kontraktu z Fulham? To nie był wówczas czołowy klub!

W tamtym czasie we Włoszech odbyło się sporo roszad z udziałem bramkarzy. Buffon podpisał kontrakt z Juve, Francesco Toldo przeszedł do Interu, a Sebastien Frey do Parmy. Można powiedzieć, że doszło do wymiany między czołowymi włoskimi klubami. Ja zostałem jednak pominięty. Rozmawiałem z Ajaxem, Liverpoolem i Dortmundem. Ostatnie dwa kluby chciały poczekać do końca letniego okna transferowego. Ja nie chciałem zwlekać tak długo. Fulham miało wielkie ambicje. Zespół dopiero co wygrał First Division i awansował do Premier League, sprowadzając przy okazji wielu nowych graczy. Ja chciałem zwyczajnie grać w piłkę. Skonsultowałem się z Louisem van Gaalem, który wtedy prowadził reprezentację Holandii. Bardzo pozytywnie zapatrywał się na ten transfer. Widziałem, że być może jest to mały krok w tył, lecz później zamierzałem zrobić kilka kroków naprzód.

Jaki był Mohamed Al-Fayed podczas twojego pobytu w Fulham? Czy zrobił coś szczególnie dziwnego?

To był ekscentryczny człowiek. Na pewno robił dziwne rzeczy. Przed meczem pojawiał się na murawie i machał szalikiem. Zwykle przychodził się przywitać podczas rozgrzewki. Często też rozmawiał z piłkarzami. W dni meczowe przychodził do szatni, żeby się z nami zobaczyć. Bywało też, że przylatywał na treningi swoim helikopterem. Kilkukrotnie po seriach dobrych rezultatów dawał nam prezenty ze swojego sklepu.

Czy byłeś zaskoczony, że Jean Tigana został zwolniony z posady menadżera Fulham w 2003 roku? Wydawało się, że była to surowa decyzja, ponieważ to on wprowadził klub do Premier League w 2001 roku i utrzymał w lidze przez kolejny sezon.

Było mi go szkoda, ponieważ to właśnie on sprowadził mnie do klubu. Jean miał dużą wiedzę na temat futbolu i było widać, że grał na wysokim poziomie. Czasem dołączał do gry na treningach i wówczas było widać jego jakość.

Czy kiedykolwiek żałowałeś, że nie przeprowadziłeś się do Manchesteru United bezpośrednio z Juventusu, zamiast spędzać cztery sezony w Fulham?

Naprawdę podobało mi się w Londynie. Nie spodziewałem się jednak, że będę grał dla Fulham przez cztery lata. Myślałem o roku czy dwóch, a później o wykonaniu następnego kroku. Pod koniec mojej kariery w Fulham, podpisałem nawet przedłużenie umowy, by klub mógł na mnie zarobić. Dowiedziałem się, że Manchester United mnie pozyska, kiedy na poczcie głosowej znalazłem wiadomość od sir Alexa Fergusona. To był wyjątkowy dzień. Wówczas pomyślałem, że przeprowadzka do Londynu służyła właśnie wykonaniu takiego kroku. Ferguson powiedział, że potrzebuje kogoś, kto będzie w stanie pokierować defensywą. Dodał, że wiedział, że nie stracę nad sobą panowania, kiedy drużyna będzie pod presją.

Na co zwracałeś uwagę odrabiając pracę domową z rzutów karnych? Jakie myśli krążyły ci w głowie, gdy do jedenastki podczas finału Ligi Mistrzów w 2008 roku podszedł Nicolas Anelka?

Pamiętam, że dużo analizowałem rzuty karne Chelsea na DVD przed meczem. Dla przykładu, przejrzałem ostatnich czterdzieści jedenastek wykonanych przez Franka Lamparda. Zrobiłem sporo notatek i zauważyłem, że Nicolas Anelka prawie zawsze uderza w prawy róg bramkarza. Później dowiedziałem się, że Chelsea także analizowała moją grę i dowiedziała się, że przeważnie rzucam się w prawo. Sądzę, że ich zawodnicy otrzymali wskazówkę, żeby strzelać w lewo. Tak też uczyniła większość. Założyłem, że Anelka wybierze prawą stronę i na szczęście tak się stało. Kiedy odbiłem piłkę, przez kilka sekund byłem oddzielony od świata. Nie sądzę, bym kiedykolwiek ponownie doznał czegoś takiego. To był najlepszy moment całej mojej kariery.

Jak często wracasz myślami do poślizgu Johna Terry'ego i uśmiechasz się pod nosem?

Nie, nie śmieję się z tego, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że to był nieznaczny błąd. Mieliśmy szczęście. Muszę przyznać, że boisko było w kiepskim stanie. Sam kilkukrotnie się poślizgnąłem.

Przyznaje ci się zasługi za pogodzenie Ruuda van Nistelrooya i Marco van Bastena, żeby Van Nistelrooy mógł być częścią kadry na Mistrzostwa Europy w 2008 roku. Co im wówczas powiedziałeś, by złagodzić atmosferę?

Nie powiedziałbym, że to ja ich pogodziłem. Po prostu wyraziłem swoją opinię jako kapitam zespołu. Powiedziałem, że to będzie dobre dla drużyny. Wskazałem na wartość Van Nistelrooya i przekonywałem, iż może być dla nas ważny w trakcie turnieju. Ogólnie potrafię dobrze się odnaleźć pomiędzy różnymi grupami ludzi. To nie było żadne zorganizowane spotkanie. Zażądałem, żeby obaj zostawili wszystkie różnice zdań za sobą.

Czy kiedykolwiek nudziłeś się podczas serii 14 meczów z czystym kontem w sezonie 2008/2009? Niezłomną barierę zapewniali ci wtedy Gary Neville, Rio Ferdinand, Nemanja Vidić oraz Patrice Evra.

Nie, absolutnie nie! Powiedziałem się, że ta seria by się nie liczyła, gdyby nie została poparta zdobyciem mistrzostwa kraju na koniec sezonu. Wszystko było podporządkowane temu celowi. Ludzie wokół i media bardziej się tym przejmowały niż ja sam.

Jak bardzo byłeś zirytowany, że ta seria została przerwana przez błąd w spotkaniu z Newcastle United? Wówczas bramkę po dobitce zdobył Peter Lovenkrands. Na pewno wolałbyś, by był to piękny strzał.

Tak, wolałbym, by ten rekord został przerwany przez rakietę w samo okienko. Na pewno dało się przedłużyć tę serię. Z drugiej strony, pamiętam, że w spotkaniu z West Bromem rywale trafili w słupek na dziesięć minut przed momentem, w którym pobiłem rekord. Wszystko się więc wyrównało.

Bardzo często przywoływania jest opinia, że Wayne Rooney i Cristiano Ronaldo byli na bardzo zbliżonym poziomie jako nastolatkowie. Później jednak osiągnęli inny pułap, ponieważ Ronaldo był bardziej oddany samodoskonaleniu. Czy zgadzasz się z taką tezą?

Obaj pracowali niesamowicie ciężko na boisko, lecz Cristiano wzniósł się na wyższy poziom. Poza murawą Ronaldo również bardzo skrupulatnie dbał o takie sprawy, jak wypoczynek czy wzmacnianie swojego ciała. Po treningach bardzo często pracował nad rzutami wolnymi. Przychodził do mnie i pytał, czy mogę stanąć w bramce. Odpowiadałem, że jestem stary, więc lepiej by było, gdyby skorzystał z pomocy któregoś z młodzieżowców. On jednak naciskał, ponieważ chciał strzelać mi gole. Sporo go drażniłem mówiąc, że na pewno nie zdobędzie bramki przeciwko mnie. Radziłem, by zwrócił się do bramkarza rezerwowego, ponieważ będzie to lepsze dla jego pewności siebie. On zawsze naciskał, bym to ja bronił. Cristiano to dobry facet, jednak jego ogólny odbiór nie jest prawdziwym odbiciem jego osobowości.

Czy drużyna United, z którą zdobyłeś trzy mistrzostwa Anglii i trzy razy byłeś w finale Ligi Mistrzów, jest niedoceniana? Ten zespół naprawdę dużo wygrał, a rzadko wymienia się go jak jeden z najlepszych...

Cóż, jeśli chcieliśmy być naprawdę wspaniałym zespołem, powinniśmy wygrać dwa pozostałe finały Ligi Mistrzów. Dla przykładu, zwycięstwo w Champions League w 2009 roku sprawiłoby, że bylibyśmy najlepsi w Europie przez dwa lata z rzędu. Dodatkowo, jako pierwsi obronilibyśmy to trofeum. Więc gdybyśmy wygrali z Barceloną w Rzymie, bylibyśmy wielkim zespołem. Kiedy spojrzy się jednak na zawodników z tamtej drużyny, to na pewno mieliśmy mocny skład.

Dla postrzegałeś presję, pod którą znalazł się David de Gea po transferze do Manchesteru United? Czy angielskie media są wyjątkowo surowe dla zagranicznych bramkarzy?

Nie, nie zetknąłem się z tym. David na początku nie grał zbyt dobrze i popełniał błędy. Można było jednak tego oczekiwać po przenosinach to tak wielkiego klubu w tak młodym wieku. David znalazł się w nowym kraju, gdzie ludzie mówią innym językiem, a styl gry jest inny. Od tamtego czasu pracował jednak bardzo ciężko i zdołał odwrócić tę sytuację. Rozwinął się i jest naprawdę dobrym bramkarzem.

Co się stało z reprezentacją Holandii? Mistrzostwa Europy bez fanów Oranje nie były tym samym...

Myślę, że każdy prędzej czy później spotyka się z problemami na poziomie kwalifikacji. Tak było w 2002 roku, kiedy nie pojechaliśmy na mistrzostwa świata. W tym momencie czuję, że brakuje tam topowych zawodników w szczytowej formie. Mówię o 25, 26 czy 27-latkach, którzy mogliby pociągnąć za sobą drużynę. Kiedy dwukrotnie przegrywasz z Islandią, nie zasługujesz na bycie częścią mistrzostw Europy.

Podczas twojej przygody z United dwukrotnie musiałeś opuścić boisko i kończyliśmy mecz z graczem z pola między słupkami. Rio Ferdinand bronił w spotkaniu z Portsmouth, a John O'Shea przeciwko Tottenhamowi. Jakich rad im udzieliłeś?

W takich sytuacjach nie miałem zbyt wiele czasu na przekazywanie wskazówek! Przeciwko Portsmouth doznałem kontuzji pachwiny, a mój zastępca, Tomasz Kuszczak, obejrzał czerwoną kartkę. Kiedy Ferdinand stanął w bramce, ja byłem już na trybunach. W konfrontacji ze Spurs złamałem nos przy zderzeniu z Robbiem Keane'em i zszedłem do tunelu, by zajął się mną lekarz. Kilka minut później usłyszałem wielki hałas. Okazało się, że O'Shea popisał się całkiem niezłą interwencją!

Jak dużo da się usłyszeć ze strony kibiców znajdujących się za bramką w trakcie meczu? Jaką najgorszą obelgę usłyszałeś od fana?

Kibice West Hamu nie byli zbyt mili. Powiedzmy, że wszyscy mieli dość...ograniczony zasób słownictwa. Obelgi podczas meczów wyjazdowych miały różne natężenie w zależności od tego, czy twoja drużyna wygrywała czy przegrywała. Jeśli prowadziliśmy, nie musiałem spieszyć się z wybiciami piłki i fani się denerwowali. W przeciwnym wypadku trzeba było się sprężać, a ludzie na trybunach często kpili. Ogólnie atmosfera tworzona przez angielskich kibiców była jednak wspaniała. Kiedy grałem w Anglii, czułem się tam jak w domu.

Słyszałem, że udało ci się przebiec maraton w Nowym Jorku w 2002 roku. Jak tego dokonałeś i jak długo ci to zajęło?

Kilka lat wcześniej mój przyjaciel powiedział, że zamierza wystartować w tym biegu. Ten pomysł bardzo mi się spodobał. Zaproponowałem, żeby na mnie poczekał, ponieważ dołączę do niego w momencie, gdy przejdę na piłkarską emeryturę. Zajęło to jednak kilka dodatkowych lat, ponieważ przedłużałem swój kontrakt z United. Na koniec zostało mi 2,5 miesiąca na przygotowania. To było ogromne obciążenie dla mojego ciała i potrzebowałem sporo czasu na regenerację. Mój czas wyniósł cztery godziny i dziewiętnaście minut.


TAGI


« Poprzedni news
Wright: Z Guardiolą United byliby lepsi
Następny news »
Ferdinand: De Gea warty dla United 17 punktów w sezonie

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (5)


Romek1981: Tylko ja przeczytałem pokazałem prezesa? Jak mówił o Liberpoolu.
» 15 marca 2018, 08:14 #4
no7: Komentarz zedytowany przez usera dnia 15.03.2018 03:09

Ale poleciales stary. Tez go lubie ale oltarzyka nie mam :)
» 15 marca 2018, 03:07 #3
ferdas: W mojej karierze kibica to również był najlepszy moment
» 14 marca 2018, 23:34 #2
Bylak: Dla mnie najlepszy moment finał na Camp Nou w 1999r. Każdy doskonale wie co tam się wydarzyło. Oby więcej takich przeżyć
» 15 marca 2018, 18:20 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.