kckMU: Tego się nie da czytać. Gdzie te wzloty na Boga? Bo wg mnie to tylko pojedyncze mecze, jak Everton na wyjeździe i dwumecz z Liverpoolem. Obecna mentalność tych piłkarzy to jest jawny skandal. Upadek za upadkiem. Od początku sezonu, kiedy byliśmy na 1 miejscu, kolejno: odpadliśmy z LM, odpadliśmy z COC z drugoligowcem w domu, spadliśmy poniżej top4 i wcale nie musimy tam wrócić. Plaga kontuzji, większość piłkarzy łamie się za każdym kontaktem z rywalem... my nie mamy nic wspólnego z wyspiarską drużyną. Niektórzy pomyślą, że to okej, ale warto uprzedzić, że o poziom średniaków europejskich też nie zahaczamy.
Van Gaal jest świetnym taktykiem w meczach na szczycie. To ogromna zaleta, ale mistrzostwo wygrywa się głównie nie zawodząc z Norwich czy Newcastle u siebie. Szczerze? Jestem przekonany, że nie byłoby kompromitacji w meczach z gigantami w LM. Niemniej, żeby do tego doszło, trzeba po wygrać ze słabeuszami na tle United i wyjść z grupy. Z tym jest problem od początku jego pracy. Tutaj prócz taktyki trzeba pokazać w/w chęć zwycięstwa i pasje. To, że oni wychodzą zmotywowani na te największe mecze to żadna zasługa holendra, bo większość piłkarzy wyczekuje takich spotkań.
Jeszcze to wieczne gadanie o mocnej szatni i dobrze układającej się współpracy z van Gaalem. Wszystko super, tyle, że to nie ten poziom. Ciągną nas wszyscy w dół, a Fergusonowi już guma w gardle staje od patrzenia na to wszystko. Nie miałbym pretensji, gdyby oni walczyli. Po prostu, walczyli, lecz tego nie widać. Słaniają się na nogach i nie oddają ani jednego groźnego strzału na bramkę West Bromu. Kpina, żenada i kompromitacja, tym bardziej, że West Brom zawsze cofa się i oddaje piłkę. Nie ważne, czy gra z United czy z Norwich.
Po sezonie musi tutaj wbić Mourinho. Jeśli chodzi o aspekty mentalne, to on jest podobny do Fergusona i nikt im w tym temacie nie dorasta do pięt. W tej drużynie jest potencjał, ale nie ma wiary. Poza tym, czym się różni Portugalczyk od filozofa?
Zęby bolą, ale z Norwich u siebie wygrywa te 1-0. Z van gaalem zaś zęby w takich meczach wypadają.
On zawsze broni drużyny i walczy ze światem, ale robi to jak prawdziwy wojownik. Nie usiądzie i nie zacznie gadać, żeby go media przepraszały. Nie powie też, że jego żona źle to znosi i nie zasugeruje, że porażka z klubem z Danii, założonym w 1999r to wina przegranych drugich piłek :|
Tylko nie piszcie, że u Mou nie zagrają młodzi, bo taki Rooney będzie świętą krową. Kim on niby jest teraz? On sobie radził z każdym piłkarzem i z każdą drużyną w całej Europie i da radę także u nas. Skończy się holenderskie babci sranie.