Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

12 dni z Cantoną: Miłość kibiców

» 6 grudnia 2012, 19:53 - Autor: apricotka - źródło: manutd.com
Podczas swojej pięcioletniej kadencji na Old Trafford Eric Cantona zbudował trwałą relację z fanami Czerwonych Diabłów, która nie uległa osłabieniu nawet po przejściu przez Francuza na emeryturę.
12 dni z Cantoną: Miłość kibiców
» Cantona jest obecny na Old Trafford nawet po przejściu na emeryturę
Eric Cantona wciąż pozostaje najbardziej popularnym piłkarzem w historii Manchesteru United. George Best z pewnością był zdolniejszy, sir Bobby Charlton i Ryan Giggs rozegrali więcej spotkań oraz strzelili więcej goli, a Denis Law był uwielbiany przez Stretford End i nazywano go Królem.

Mimo tego nawet żaden z legendarnej trójcy nie cieszył się taką sympatią kibiców jak Francuz. Cantona spędził na Old Trafford zaledwie 5 lat, lecz zdążył dokonać wspaniałych rzeczy: stał się katalizatorem sukcesów klubu, showmanem, strzelcem mnóstwa bramek i inspirującym przywódcą zespołu. Jednak dozgonna miłość fanów przekracza nawet to.

Dokonania boiskowe Cantony oczywiście pomagały - sir Alex Ferguson opisał go jako wymarzonego zawodnika - lecz Francuza wyróżniały dwie cechy, niezbędne do zyskania sympatii fanów Czerwonych Diabłów: pasja i chęć walki. Czasami wpadał przez nie w kłopoty - ok, często wpadał przez nie w kłopoty - ale fani go za to kochali. Niektórzy nazywali go niepoprawnym geniuszem, jednak dla nas, kibiców United, był doskonale niedoskonały. Docenialiśmy jego gotowość do walki - cechę szczególnie ważną w czasach, gdy Stand up if you hate ManU (wstań, jeśli nienawidzisz ManU) rozbrzmiewało w całym kraju, nawet na meczach krykieta.

Uczucie fanów nie było jednostronne. W 1995 roku, w czasie zawieszenia za próbę wykopania rasizmu z futbolu, Cantona powiedział: Nie potrafię wyrazić tego, jak ważni są dla mnie kibice. Stanowią jeden z powodów, dla których robię to, co robię. Fani z Old Trafford są szczególni. Sprawiają, że czuję się szczęśliwy - a kiedy czuję się szczęśliwy, daję dobre występy.

Eric nie szczędził kibicom ciepłych słów. A znaczyły one dużo, bo wychodziły z ust człowieka raczej zwięzłego w wypowiedziach (nawet jego słowa o mewach, podążających za statkiem, osiągnęły zamierzony efekt zdezorientowania wśród dziennikarzy). Nie był pierwszym piłkarzem, który otwarcie opowiadał o miłości do fanów, jednak jego wypowiedzi znaczyły więcej.

Za czasów Cantony kibicowanie United polegało na oglądaniu Francuza oraz reszty zespołu - ostatni raz zjawisko to miało miejsce podczas kariery Goerge'a Besta, który nawijał bocznych obrońców, jak tylko chciał (a także skrzydłowych, środkowych defensorów, czasem nawet kolegów z drużyny). Jednak podczas gdy atrakcyjny Irlandczyk przyciągał na stadiony rzesze kobiet, zainteresowanie kibiców Erikiem miał podłoże czysto sportowe. Odpuszczenie sobie meczu stanowiło ryzyko przegapienia najnowszego magicznego zagrania Cantony. Żaden zawodnik nie jest ważniejszy od klubu, jak mówi powiedzenie, ale Erik zaszedł w tym polu bardzo daleko.

Nawet przerażająco wczesna emerytura w wieku 30 lat jedynie pogłębiła miłość kibiców do Francuza. Może i Cantona nie kopnął dla nas piłki od 15 lat, ale fani wciąż o nim myślą. Mamy nowych bohaterów - żaden z nich nie jest jednak w stanie pobić rekordu popularności Erica. Na trybunach wciąż rozbrzmiewa Ooh-aah Cantona i 12 days of Christmas (dwanaście dni Świąt), co napawa go zdumieniem.

Fani oglądają mnóstwo gier, podczas których przewija się tylu piłkarzy, że mogli o mnie zapomnieć, powiedział niedawno. Bardzo się cieszę, że tak się nie stało. Zrozumiałbym, gdyby zapomnieli, ale kocham ich oraz to, że wciąż o mnie pamiętają. Dzięki temu czuję, jakbym wciąż grał dla United i wchodził dla nich na boisko. Wielu z nas chciałoby, aby tak było.


TAGI


« Poprzedni news
Derby Manchesteru także w Twoim mieście!
Następny news »
Młode Diabły walczą o trofea

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (0)


Nikt jeszcze nie skomentował tego newsa.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.