46 - tyle lat minęło od ostatniego triumfu Anglików na międzynarodowej arenie. Po potężnej drużynie mającej w składzie takie osobistości jak Bobby Charlton, Bobby Moore czy Jimmy Greaves zostało zaledwie wspomnienie, a obecna reprezentacja Synów Albionu jest wymieniana w gronie faworytów do wygrania jakichkolwiek prestiżowych rozgrywek już chyba tylko przez największych patriotów tego zacnego kraju.
» Co myślicie o pierwszym felietonie Szejpa?
Regres formy z roku na rok jest niestety coraz większy, bowiem o ile do niedawna piłkarze kompromitowali się na samych mistrzostwach, tak pięć lat temu postanowili oni zrobić swoim kibicom niespodziankę i pozbawili ich złudzeń o szansach na odniesienie długo wyczekiwanego sukcesu już w fazie eliminacyjnej.
Po tamtym blamażu z posadą selekcjonera pożegnał się Steve McClaren, a misję odbudowy potęgi brytyjskiego imperium powierzono Fabio Capello. Wybór na pozór bardzo dobry, gdyż Włoch mógł się pochwalić znaczniej bogatszym CV od McClarena, jednak już dwa lata później, przy okazji rozgrywanych w RPA mistrzostw świata, stało się jasne, że lekiem na całe zło to on na pewno nie będzie. Angielska Federacja Piłkarska nie dała jednak satysfakcji żądającym głowy 62-letniego trenera krytykom i zdecydowała się pozostawić Włocha na stanowisku menadżera kadry na kolejne dwa lata. Ostatecznie okazało się jednak, że również i Capello nie sprostał trudom pracy i od kilku tygodni trwają gorączkowe poszukiwania jego następcy.
W kuluarach mówi się, że zostanie nim Harry Redknapp. Będący ulubieńcem mediów menadżer Tottenhamu z pewnością usatysfakcjonowałby również angielskie społeczeństwo, które żywiołowo domaga się nominacji swojego rodaka na ten zaszczytny urząd. Ale czy nawet tak utytułowany szkoleniowiec jak Redknapp będzie w stanie dokonać rzeczy wręcz niemożliwej? A może jednak ktoś inny przejmie schedę po Włochu? Cóż, kimkolwiek nowy śmiałek by nie był, ogrom problemów, które staną się jego udziałem wraz z przyjęciem nowej posady, jest niesłychany.
Wybrańcy losu
Podstawowym i najpoważniejszym dylematem z jakim nowy selekcjoner będzie musiał się zmierzyć jest kompletacja na tyle silnej i zgranej kadry, aby ta mogła znów rywalizować jak równy z równym z najlepszymi ekipami tego globu. Na papierze bowiem lista obecnych reprezentantów wygląda bardzo obiecująco - takie nazwiska jak Gerrard, Lampard, Heskey czy Ferdinand mogą wywoływać u rywala gęsią skórkę... a właściwie mogły - jakieś 5-7 lat temu. Obecnie piłkarze ci to delikatnie mówiąc relikty przeszłości, weterani w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Trapieni coraz częstszymi urazami nie mogą być już pewnymi punktami kadry.
Jakby tego było mało to wzajemne animozje, spowodowane prywatnymi utarczkami sprawiają, że niektórych reprezentantów (np. Bridge'a i Terry'ego) tylko samobójca wystawiłby w jednym składzie.
Jestem pod wrażeniem atmosfery jaka panuje w drużynie narodowej Hiszpanii, gdzie niemal całą kadrę stanowią zawodnicy dwóch znienawidzonych przez siebie klubów, a mimo to są oni w stanie zapomnieć (poza kilkoma wyjątkami) na moment o własnych uprzedzeniach i wspólnie pracować na sukces.
Lider młodzieży
Oczywistym jest więc, że w takiej sytuacji wypadałoby nieco odmłodzić skład, tym bardziej że młokosów zdolnych do gry na międzynarodowym poziomie jest w Anglii bez liku. Problem polega jednak na tym, że ktoś musi ich poprowadzić do boju, wskazać właściwą drogę, stać się motorem napędowym drużyny. Kimś takim wydawało się, że w końcu będzie Wayne Rooney, że Anglik nareszcie dorósł do tej roli, ale swoim bezmyślnym zachowaniem w meczu z Czarnogórą napastnik Manchesteru United znów udowodnił, że jego czas jeszcze nie nadszedł (o ile kiedykolwiek nadejdzie). Innym typem wydaje się być Scott Parker, nomen omen podopieczny Harry'ego Redknappa, lecz czy jest to na tyle dobry piłkarz, aby móc w kryzysowym momencie odmienić grę całego zespołu? Cóż, serca do gry odmówić mu nie można, a patrząc na jego potencjalnych partnerów - taka cecha to już połowa sukcesu.
Kawałek szmaty na ramieniu
Nie mniej problematyczną kwestią jest również wybór nowego kapitana - temat z pozoru tak prozaiczny, że w innych krajach byłby jedynie formalnością, tutaj staje się gorącym zagadnieniem w kolejnych dyskusjach. Czujący pismo nosem piłkarze sami ochoczo wyciągają ręce w górę - nie po to jednak aby przekuć patriotyczną ideę w czyn, lecz po to by wzbogacić swoje życiorysy o kolejny, istotny zapis (hmmm, pachnie sytuacją z naszego krajowego podwórka). Ba, skala absurdu osiąga tak wielki poziom, że swoje kandydatury mają czelność składać nawet notoryczni skandaliści, fundujący co roku wczasy na Kajmanach redaktorom poczytnych brukowców.
Kto więc pasowałby idealnie do tej roli? Realnych możliwości jest raptem kilka i ktokolwiek nie zostanie nowym przywódcą drużyny - warto się wpierw przez podjęciem decyzji dobrze zastanowić, bowiem nieopatrznie można dokonać błędnego wyboru i uhonorować tym zaszczytem zatwardziałego rasistę, który na dodatek 'wyręcza' swoich kolegów również i poza boiskiem.
Dwie magiczne literki
Skoro już mowa o negatywnych bohaterach tego prawdziwie czeskiego (angielskiego?) filmu, to nie sposób nie wspomnieć o głównym szwarccharakterze, wszędobylskiej Football Association, która za cel od jakiegoś czasu ewidentnie stawia sobie manifestację siły na krajowym podwórku. O długim ramieniu sprawiedliwości tej wpływowej instytucji mieli nieprzyjemność przekonać się niedawno Ravel Morrison i Federico Macheda. Jakież musiało być ich dziwienie na wieść o tym, że za swoje - co warte odnotowania - pozaboiskowe występki zamiast przed obecnym pracodawcą, będą odpowiadać przed samą Temidą? A sytuacja sprzed roku, kiedy to sir Alex znalazł się na cenzurowanym, po tym jak... po jednym z meczów ligowych szczerze pochwalił arbitra Howarda Webba?
Wszystko to jednak blednie i schodzi na dalszy plan w obliczu sytuacji kiedy wydawałoby się najbardziej uprzywilejowana jednostka w momencie podania powodów swojej dymisji rzuca jedno, acz wymowne zdanie: "Zniszczyli mój autorytet!", wskazując przy tym palcem w wiadomym kierunku.
Obserwując karierę Fabio Capello jako selekcjonera Anglii, przez cały czas zastanawiałem się, ile Włoch jeszcze musi otrzymać nokautujących ciosów, aby wreszcie rzucić ręcznik na ring. Utytułowany trener bardzo długo znosił wszelkiego rodzaju ataki skierowane w jego stronę, ale w momencie wybuchu skandalu, którego prowodyrem był John Terry, miarka się przebrała. W tym miejscu oczywiście nie chcę rozgrzeszać defensora Chelsea, bowiem jego naganne zachowanie istotnie wymagało odpowiednich represji. O tym jednak jak wielkie będą one miały wymiar decydować winien bezpośredni zwierzchnik piłkarza, w tym wypadku Capello. I zadecydował - Włoch postanowił nie karać defensora Chelsea w najbardziej okrutny sposób i nie pozbawił go opaski kapitańskiej. Najwidoczniej jednak takie rozstrzygnięcie problemu nie spodobało się pewnym wysoko postawionym oficjelom, którzy skorzystali raz jeszcze z okazji i udowodnili, że mat wcale nie musi kończyć pojedynku, a król może okazać się zwykłym pionkiem. Ale cóż, jak to poeta mawia: "Najgorzej, gdy niekompetencja buja się w hamaku władzy."
Nadzieja matką głupich
Minuta po minucie, godzina po godzinie, dzień po dniu - czas do Euro 2012 płynie nieubłaganie. Gdy nasi rodacy już wyliczają, ile zarobią na dziwnie bełkoczących turystach, gdy z ciemnych zakamarków ruchliwych ulic swoimi gębami straszą mieszkańców Slavek i Slavko (swoją drogą - kto wymyślił tak durnowate imiona dla oficjalnych maskotek imprezy?) - w pewnym kraju na Zachodzie próżno szukać podobnego entuzjazmu, wynikającego z faktu, iż niebawem rozpoczną się najważniejsze na Starym Kontynencie rozgrywki. Tam wciąż z niepokojem spogląda się w kierunku reprezentacji, która będąc przed laty postrachem dla każdego mierzącego się z nią rywala, dziś wzbudza jedynie politowanie. Pozostała jedynie nadzieja, która jak wiadomo, i jak głosi stara prawda, zwykle bywa...
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.